Riordanopedia

Wydarzenia na Riordanopedii:

CZYTAJ WIĘCEJ

Riordanopedia
Advertisement
Riordanopedia

Rozdział 6.[]

Iga

Taa....To było głupie.Kiedy na pokładzie wylądował skrzydlaty koń zaczęłam śpiewać ,,Show must go on". Po chwili zorientowałam się,że przyjaciele mnie słuchają.I przestałam śpiewać.Spojrzałam na pegaza.Na jego grzbiecie siedział chłopak z czarnymi włosami i ciemnymi oczami w czarnych ciuchach.A za nim dziewczyna z czarnymi włosami i brązowymi oczami w fioletowej koszulce (takiej jak mają Jason,Frank i Hazel) i niebieskich jeansach.Popatrzyłam po przyjaciołach i nowo przybyłych.Klaskali.

-Ej,Iga,Ala,Karo,Jula,Hazel,Ann,Pipes i Reyna może zaśpiewacie razem?-zaproponował Leo.

Spojrzałyśmy po sobie.Roześmiałyśmy się i powiedziałyśmy:

-Z przyjemnością,ale jeśli Wy wszyscy też zaśpiewacie.

Zgodzili się.Zaśpiewałyśmy ,,Roar" Katy Perry.Uwielbiam śpiewać.Kiedy śpiewam,to czuję jakbym nawiązywała więź z ojcem.Gdy skończyłyśmy śpiewać to pokłoniłyśmy się.Ale chłopcy mieli miny!Takie rozdziawione usta!

-No dobra.Teraz Wy.-powiedziałyśmy.

Otrząsnęli się.Zaśpiewali ,,I see fire" Eda Sheerana.Wow.Nie spodziewałam się,że potrafią tak ładnie śpiewać.Skończyli.Z dziewczynami zaklaskałyśmy i wymieniłyśmy uwagi:

-Wow.

-Odkąd tak fajnie śpiewają?

-Powinni jeszcze zatańczyć.

-Przydałaby się muzyka.

Ale byli z siebie dumni!Wyglądali jakby mieli zaraz pęknąć z dumy!Podbiegłyśmy do nich i przytuliłyśmy ich.Usłyszeliśmy trzaski głowy smoka.

-Padnij!-krzyknął Valdez.

-Co?-spytała Ala robiąc jak powiedział.

Nad nami przeleciała skała.Uderzyła w maszt.Syn Hefajstosa zaklął w dziwnym języku,podejrzewam,że po grecku.I krzyknął:

-Kto to?Zabiję,tego kto to zrobił!Przecież masztów nie ma byle gdzie!

Wyjrzałam przez reling.Był tam sfinks

-Powiedz to jemu.-odpowiedziałam przyjacielowi i wskazałam potwora.

Pozostali tam spojrzeli.Zobaczyli go.Leo podbiegł do steru.Coś powciskał na swoim kontrolerze Wii i z balist wystrzeliło w maszkarę.Zamienił się w wielką stertę piasku.Hm...Coś za łatwo poszło.Wszyscy zajęli się naprawą mniejszych szkód,a ja wpatrywałam się w pozostałość po upiorze.Piasek zaczął się poruszać i składać z powrotem.

-Eee...Houston...mamy problem...-powiedziałam.

-Co?-Spytała Hazel.

Wskazałam jej nasze kłopoty.Zbladła ( o il to możliwe,w przypadku ciemnoskórych).

-Ludzie!-krzyknęła-Patrzcie!

Spojrzeli w tamtą stronę.I zaczęli się jąkać:

-Co?'

-Jak to możliwe?

Znowu strzeliliśmy.Zmienił się w pył.Wzięliśmy się za naprawę.Po 5 minutach nad nami przeleciała skała.Spojrzeliśmy w dół.Znów ożył.Kur..,ile ten sfinks może żyć?!Znowu go zabiliśmy.Ożył.I tak 4 razy.Po czwartym ożyciu straciliśmy nadzieję.Nagle Karolina powiedziała:

-A może on ma 9 żywotów,jak koty?

-Możliwe.-odpowiedzieli Tomek,Ala i Wiktor.

-Tylko,że tym razem,niech ktoś zejdzie na dół i go zabije.-powiedział Leo-Skończyły mi się pociski.

* * *

Opuściłam się po drabince sznurowej.A za mną Hazel i Frank.Stanęłam na ziemi,zrobiłam kilka kroków i omal nie przygniótł mnie głaz.W samą porę uskoczyłam.

-Przypomnijcie mi,dlaczego wybrali mnie na tę wyprawę?-spytałam.

-Przeczucie-odpowiedział Zhang.

Nagle...na Hazel skoczył sfinks.Frank rzucił się na potwora.Dostał ogonem i stracił przytomność.Stałam i wpatrywałam się w scenę z przerażeniem.Chciałam zaatakować,ale ze strachu nie mogłam się ruszyć.Nagle w głowie usłyszałam męski głos:

-Zaśpiewaj skarbie.

-Dlaczego odpowiedziałam w myślach.

-To Cię uratuje,słonko.

-Słonko?Zaraz...tata?

-Tak,kochanie.

Zadawałam mu więcej pytań,ale się nie odzywał.Phi...też mi ojciec.Każesz zaśpiewać swojej córce.Nie pokażesz się i już załatwione.Ale mimo to zaśpiewałam ,,Start a fire" Margaret.Sfinks przysłuchiwał się.Patrzyłam się cały czas na potwora,ale kątem oka zauważyłam jak Frank odzyskuje przytomność i się podnosi.Zaśpiewałam jeszcze ,,Empire" Shakiry.Upiór zamknął oczy i zaczął kołysać się na boki.Tańczył.Przestałam śpiewać.I zoaczyłam słonia rozdeptującego sfinksa.Podbiegłam do sfinksowego placka i podniosłam łuk i strzały Franka leżące na ziemi.Wycelowałam w stworzenie i wystrzeliłam.Po chwili z ,,placka" został pył.Podbiegłam do Franka,który podnosił swoją dziewczynę.

-Wracajmy!-krzyknęłam.

Kiwnął głową i wróciliśmy na statek.

I jest rozdział 6!Zgodnie z zapowiedziami trochę wcześniej.

Advertisement